Tylko w jednym dniu w całych Włoszech odnotowano wichury, nieustające deszcze, opady gradu, powodzie oraz liczne pożary i temperatury przekraczające 43 stopnie.
W okolicach Besate, miejscowości pomiędzy Mediolanem a Pavią, ojciec i syn zginęli tragicznie podczas pikniku. Spacerując brzegiem rzeki zostali przygnieceni przez upadające drzewo, które zepchnęło ich do rzeki. Drzewo wywróciło się wskutek przesiąkniętego wodą terenu, deszcz padał w tej okolicy nieustannie od ponad doby.
W miejscowości Schilpario koło Bergamo 65-latek, który chciał zabezpieczyć rusztowanie przed nadchodzącą wichurą i burzą stracił równowagę i spadł, ginąc na miejscu.
To tylko kilka przykładów z tragicznego bilansu minionego weekendu, gdy fronty atmosferyczne dzieliły Włochy na pół. Na Północy lało nieustannie przez 24 godziny, miejscami padał nawet grad. W Lombardii odnotowano obsunięcia ziemi i błotne lawiny, które zablokowały autostrady i linie kolei. Wiele miejscowości nadal jest odciętych od świata, zwłaszcza Valtellina, skąd już wczoraj ewakuowano około 300 osób.
W prowincji florenckiej deszcz spowodował powódź i wywrócenie wielu drzew. W Como, centrum miasta zostało zalane przez przepełnione jezioro. Sytuacja wciąż jest tam krytyczna.
A na Południu upały
Natomiast w południowych Włoszech, zwłaszcza w Kalabrii, Pugli i na Sycylii, z powodu upałów odnotowano liczne pożary. Krytyczna jest sytuacja na Sycylii, gdzie wiele osób zostało ewakuowanych, bo dym z płonących lasów i traw groził zatruciem. W Kosenza miejskie termometry odnotowały temperaturę 44 stopni w cieniu. Wskutek upałów i duchoty zginął tam 56-letni kierowca, który podczas jazdy zasłabł i stracił kontrolę nad samochodem.
Na szczęście meteorolodzy zapowiadają, że już wieczorem sytuacja na Północy powinna się poprawić i deszcze powinny ustać. Gorzej jeśli chodzi o Południe, powietrze płynące znad Afryki nadal będzie powodować upały w tym regionie Włoch.
