Premier Włoch Silvio Berlusconi został zaatakowany w niedzielę wieczór, podczas gdy pozdrawiał swoich fanów licznie zgromadzonych na mediolańskim Piazza Duomo, aby wysłuchać jego przemówienia. Podczas mowy Berlusconi przekonywał tłum, że jest dobrym człowiekiem, a nie potworem, jak to ostatnio głoszą niektóre media
Najwyraźniej nie wszyscy zgodzili się z premierem; ok. godziny 18:20 wśród oblegających Berlusconiego zwolenników, znalazł się agresor, który uderzył premiera w twarz ciężkim obiektem. Narzędziem okazała się miniaturowa statuetka katedry mediolańskiej. Sprawca został natychmiast zatrzymany. Okazał się nim 47 letni grafik, Massimo Tartaglia. Policja ustaliła, że mężczyzna cierpi na zaburzenia psychiczne, nie był jednak wcześniej notowany a sam atak miał być spontaniczny.
Krwawiący premier został przetransportowany do szpitala San Raffaele a tam po stwierdzeniu złamania przegrody nosowej i rozcięciu wargi oraz uszkodzeniu kilku zębów przewieziony na obserwację do szpitala San Vittore.
Incydent wywołał poruszenie we Włoszech. Na facebooku pojawiły się głosy potępienia ale także gratulacje dla agresora a nawet propozycje małżeństwa. Krążą już nawet dowcipy odnoszące się do ostatnich problemów Berlusconiego i prób pozbawienia go immunitetu:
Wiecie jaka jest różnica między Berlusconim a człowiekiem, który go zaatakował?
Ten ostatni będzie miał proces i zostanie skazany.
Premier uspokoił obywateli, że ma się dobrze i podobny incydent go nie zatrzyma, choć zaniepokojony jest agresją z jaką ostatnio się spotyka.