Gdy we włoskiej miejscowości Madonna di Campiglio trzyma mróz i panują świetne warunki narciarskie, nad odległym o 100 km. jeziorem Como dojrzewają cytryny i pomarańcze.
Z Madonna di Campiglio nad Jezioro Como
Wiedząc o tym w lutym 2000 r. zdjąłem narty i jeden dzień przeznaczyłem na zobaczenie tego ewenementu. Droga wiodła przez góry z kilkoma kompleksami narciarskimi. W pobliżu jeziora z każdym kilometrem teren się obniżał i wraz z nim zmieniał się klimat i roślinność. Wpierw pojawiają się cyprysy, później palmy, figowce i drzewa cytrusowe z owocami.
O tej porze roku nad jeziorem temperatura nie spada poniżej zera stopni, tego lutowego dnia było 15 – 18 stopni ciepła.
Część drzew, głównie platany pozbawione były liści lecz znaczna część roślinności w tym cytrusy i palmy była zielona. Turystów bardzo niewielu, woda spokojna, niebo i otaczające jezioro góry mimo słonecznego dnia zasnuwała delikatna mgiełka dodająca krajobrazowi miękkości.
Liczne na jeziorze wyspy w poświacie słonecznej wynurzały się z mgły tworząc niekiedy tajemniczo fantastyczny krajobraz. Góry otaczające jezioro w dolnych partiach pozbawione są śniegu, w niewielkich ilościach zalega on jedynie ich szczytowe partie.
Postanowiłem, że wrócę tutaj aby porównać krajobraz letni z zimowym. Sierpień 2000 r. znów jadę nad jezioro Como tym razem od strony Szwajcarii. W St. Moritz pogoda nieszczególna, pada deszcz, 12 stopni, jest zimno, podziwiam turystów wypoczywających w kurtkach przeciwdeszczowych nad jeziorem Silser. Co oni tu robią ? Zjazd z Alp od strony St. Moritz jest nadzwyczaj malowniczy, serpentyny wiją się w nieprawdopodobny sposób, czasami przypominają regał z ukośnymi półkami. Szkoda, że deszcz uniemożliwia zrobienie zdjęć.
Dalej droga prowadzi w dół z każdym kilometrem robi się cieplej, z pomiędzy chmur zaczyna prześwitywać słońce. Wreszcie za Chiavenną niebo całkowicie się rozchmurza, temperatura wzrosła do ponad 20 stopni i stało się lato. Jeszcze kilka kilometrów i ujrzałem jezioro Como.
Jezioro Como
Droga wiodła wybrzeżem, tuż nad wodą. Como niewątpliwie należy do najbardziej malowniczo położonych jezior we włoskich Alpach. Wybrzeża dobrze zagospodarowane, nie brak hoteli, z każdej miejscowości można wypłynąć statkiem. Jezioro Como otaczają góry pokryte bujną roślinnością, urocze miasteczka spowite kwiatami i zielenią przypominają bardziej wybrzeże śródziemnomorskie niż krajobraz alpejski.
Bellagio
Do najpiękniej-szych miasteczek niewątpliwie należy, położone w sercu jeziora Bellagio. Starówka tego miasteczka zachowała uroczy nastrój atmosfery minionej epoki.
W uliczkach zbiegających do jeziora znalazły miejsce liczne, ładnie urządzone sklepiki i kafejki. Włoska espresso miłym zapachem zachęca do wstąpienia i wypicia choćby jednej filiżanki.
Bellagio leży na wysuniętym w głąb jeziora cyplu. Miasto praktycznie z trzech stron otacza woda. Centrum miasta znajduje się w pobliżu portu, gdzie dobijają liczne promy i stateczki, tam też nad brzegiem jeziora rozlokowały się liczne tawerny i kawiarnie, gdzie podziwiając piękno jeziora i malowniczość otaczających gór można się posilić i wypić dobrą kawę.
O zmroku jezioro ukazuje następne oblicze. Wiatr cichnie, woda się wygładza. Z tarasu hotelu w Pare Malgrate widać światła leżącego na przeciwległym brzegu miasta Lecco. Wokół cisza, zapadający zmrok wygasił gwar miasta. Słychać tylko coraz rzadsze odgłosy cykad. Tysiące kolorów świateł odbijają się w lustrze wody. Błękit ciemniejącego nieba znalazł w wodzie swoje granatowe odbicie. Nadchodzi noc, która przynosi spoczynek po dniu pełnym wrażeń.
www.mojewyprawy.pl