Dyplomacja rzymska rozwijała się stopniowo. Warto zauważyć, że ma ona historię równie długą jak samo państwo, a nawet dłuższą, gdyż pewne jej elementy możemy odnaleźć w okresie ustroju rodowego (klanowego).
Dyplomacja jest narzędziem polityki zagranicznej również państwa współczesnego. My jednak skupimy się tutaj na elementach dyplomacji używanych przez starożytnych Rzymian.
W czasach Rzymu królewskiego wszelkie sprawy dyplomatyczne przekazane zostały osobnemu kolegium kapłanów przy świątyni najwyższego boga Jowisza. Tak więc dyplomacji nadano charakter sakralny.
Kapłani nazywani byli fecjałami (fetiales) i działali zgodnie ze specjalnym prawem (ius fetiale). Według niego oficjalnie wyrażali wolę Jowisza, a w rzeczywistości polecenia władcy. Było ich 20; nosili specjalne wełniane szaty i przepaski na głowach.
Do ich kompetencji należało wypowiadanie wojen i zawieranie pokoju, co wiązało się ze specjalnymi formułami magicznymi. Ich działalność była mocno związana z obrzędami religijnymi i otoczona najwyższą tajemnicą.
Fecjałowie byli także wysyłani w misje poselskie do innych krajów. W tym celu wybierali oni spośród siebie jednego, zwanego pater patratus. Udawał się on za granicę w swej kapłańskiej szacie, z berłem w ręku i z krzemieniem, który stanowił symbol Jowisza jako boga przysiąg oraz w towarzystwie innego fecjała, który niósł garść trawy wyrwanej wraz z korzeniami ze wzgórza kapitolińskiego. Jeżeli sprawę udało się załatwić pokojowo, czyli dany kraj podporządkował się Rzymowi, wówczas po powrocie odprawiano w świątyni Jowisza odpowiednie modły i ogłaszano uroczyście pokój. Tekst układu odczytywano podczas nabożeństwa połączonego ze złożeniem ofiary Jowiszowi.
Czytanie układu pater patratus kończył słowami:
„Rzymianie nigdy pierwsi nie złamią warunków, które odczytałem wam z tablic. Jeżeli zaś je złamią, wtedy ty, Jowiszu, uderz tak w naród rzymski, jak ja dziś uderzę w to zwierzę ofiarne!”
Jeżeli władcy drugiej strony odmawiali podporządkowania się Rzymowi wypowiadano im wojnę, z tym że po powrocie misji do Rzymu czekano jeszcze 33 dni na normalną odpowiedź. Jeśli była negatywna lub nie nadeszła fecjałowie powiadamiali króla, a stan wojny był uroczyście ogłaszany w świątyni Jowisza. Następnie pater patratus wracał na granicę i przerzucał przez nią oszczep z opalonym drzewcem i umazanym krwią ostrzem. Za oszczepem wkraczała armia rzymska, przystępująca do konfrontacji.
Należy zaznaczyć jedną bardzo ważną kwestię. Rzymianie dzielili inne kraje wyłącznie na dwie kategorie: zaprzyjaźnione i wrogie. Do pierwszych zaliczano te państwa, które poddawały się władzy Rzymu, zaś do drugich wszystkie inne, które albo należało sobie podporządkować, albo z którymi trzeba było walczyć o dominację (były zbyt silne). Do drugiej kategorii należały z pewnością: Kartagina, Persja lub późniejsza Partia. Rzym prowadził z nimi wojnę przegraną/wygraną przerywaną rozejmem lub chwilowym pokojem. Tak więc Rzym nie uznawał czegoś takiego jak neutralność.
Za czasów republiki dyplomacja rzymska znalazła się w gestii Senatu. To w jego imieniu wysyłano lub przyjmowano poselstwa. Kolegium fecjałów naturalnie zostało zachowane chociażby dla takiego względu, że wypowiadanie wojny lub zawieranie pokoju musiało przyjmować charakter sakralny, dla nadania dodatkowego znaczenia układowi. Ponadto fecjałowie opiekowali się archiwum dyplomatycznym.
Ważną, istniejącą niemal od początków Rzymu instytucją dyplomatyczną byli recuperatores, wybieralni sędziowie (od 3 do 5), którzy zajmowali sie sporami materialnymi pomiędzy obywatelami Rzymu a innych państwa czy też sąsiednich plemion.
W kontaktach z innymi krajami wykorzystywano: prawo gościnności (ius hospiti); prawo fecjałów (ius fetiale), które określało ich uprawnienia i obowiązki dyplomatyczne; prawo cywilne (ius civile) oraz pierwsze prawo powszechne (ius gentium), dotyczące cudzoziemców. Regulowało ono stosunki Rzymian z obywatelami innych państw.
Za republiki władzę państwową sprawowali wybieralni konsulowie i pretorowie, tak więc to oni wyznaczali posłów. Jednakże zgodnie z prawem senatus consultum musieli kandydatury konsultować z senatem. Do ważniejszych misji dyplomatycznych wybierano z reguły jego członków.
Posłów rzymskich nazywano legatami (legati), czyli „wybrańcami”. Często byli nimi tzw. oratores, czyli wytrawni mówcy, ponieważ dyplomaci musieli się dobrze i schludnie argumentować. Stąd też pojawiły się pierwsze studia dyplomatyczne. Były to prywatne szkoły, w których uczono młodych patrycjuszy prawa i retoryki, aby kiedy już zasiądą w senacie mieli lepsze perspektywy na objęcie misji dyplomatycznej. Bycie legatem było bardzo prestiżowe. Obok pełnego wyposażenia w odzież i pieniądze niezbędne na misję, legat otrzymywał pokaźną dietę (viaticum). Jako symbol swojej misji posłowie nosili specjalne, złote pierścienie.
Misje składały się zwykle z kilku do dziesięciu posłów. Towarzyszyli im specjalni urzędnicy, tłumacze i liczna służba. Na czele misji stał princeps legationis, główny legat. Rzymska dyplomacja miała, przede wszystkim, na celu pożytek i dobro państwa. Jak sam Tytus Liwiusz (Titus Livius) podkreślał w swoim dziele Ab urbem condita libri poselstwo postępować powinno „z godnością i z pożytkiem dla ludu rzymskiego.”
Przedmiotami misji były bardzo różne sprawy: załatwianie sporów terytorialnych, gospoadarczych i innych, ale nade wszystko pokoju i wojny.
Krajom, które „dobrowolnie” poddały się jego władzy ekonomicznej i politycznej zostawiano dużą autonomię. Dla ich poselstw przeznaczano specjalny budynek obok kurii rzymskiej. Były one przyjmowane z godnością i zapraszane na uroczystości religijne i państwowe. Misje te oczywiście często prześcigały się w podarkach, zarówno dla skarbu Rzymu, jak i samych konsulów, pretorów i senatorów.
Wrogie poselstwa naturalnie także posługiwały się podarkami, jednak je przyjmowano ze zdecydowanie mniejszą pompą. Obcych posłów trzymano poza stolicą, na Polu Marsowym, zaś audiencji udzielano im w świątyni Bellony, bogini wojny.
Wszelkie oferty obcych poselstw były referowane w zależności od znaczenia danego państwa albo w sali obrad senatu, albo w przedsionku, albo poprzez kwestora.
Dla rozstrzygnięcia kwestii bardziej złożonych powoływano specjalne komisje.
W okresie cesarstwa dyplomacja rzymska i wszelkie jej sfery znalazły się w rękach cesarza i jego kancelarii. Tak więc posłowie pochodzili z nominacji cesarskiej, stając sie tym samym urzędnikami. Za panowania cesarza Klaudiusza przeprowadzono wiele istotnych reform wewnętrznych, co pozwoliło przenieść sprawy zagraniczne do osobistej kancelarii władcy. Kierował nimi specjalny sekretarz, którego można by było nazwać pierwszym ministrem.
Rozbudowano także prawne podstawy dyplomacji, w których z całą mocą podkreślano nietykalność posłów.
„Jeżeli ktokolwiek wyrządzi krzywdę posłowi wrogiego kraju, należy to traktować jako naruszenie prawa narodów, albowiem posłowie uznani są za osoby święte (sancti hebentur legati).”
rzymski prawnik, Pomponiusz
W istocie Rzym prowadził dwie odrębne dyplomacje – zewnętrzną wobec krajów, które znajdowały się nadal poza jego bezpośrednim panowaniem, wewnętrzną wobec krajów, które już się w terytorium rzymskim znajdowały. Imperium rzymskie stanowiło coś w rodzaju wielkiej federacji formalnie niezależnych państw, miast czy mniejszych związków państwowych, które łączyły z Rzymem różne układy. Dotyczyło to także miast Italii. Każdy człon miał duży zakres wewnętrznej autonomii gospodarczej, politycznej i religijnej oraz posiadał ius legationis, czyli prawo wysyłania poselstw do Rzymu, jak też krajów czy miast wchodzących w skład imperium. Poselstwa danych regionów wysyłane były ciągle, w celu załatwienia licznych spraw, od handlowych zaczynając, kończąc na prośbach o dofinansowanie budowy świątyni.
O tym, jak wielki był w Rzymie ruch dyplomatyczny świadczy fakt, że kiedy za władzy Wespazjana przystąpiono do odbudowy zniszczonych w czasie wojny domowej gmachów publicznych na Kapitolu spod ruin wydobyto 3000 brązowych tabliczek z dokumentami państwowymi. Większość z nich tyczyła się stosunków dyplomatycznych.
Dla przykładu dyplomacji wewnętrznej można przedstawić misję dyplomatyczną miasta-państwa Smyrny, w osobie Diona. Została ona przyjęta przez cesarza Trajana. Tak wyprawę ocenia Dion:
„Cesarz, który odznaczał się wielką dobrocią i przenikliwością, dał mi łaskawie wszystko, o co prosiłem… Do naszego miasta popłynęła wielka fala złota.”
Pustki jakie zaczęły się jednak pojawiać w skarbcu zmusiły cesarzy do oszczędności także w zakresie dyplomacji wewnętrznej. Za panowania Wespazjana w celu zwiększenia budżetu, wydano edykt nakazujący: ograniczenie liczby posłów do 3 oraz zmniejszenie wydatków na ich utrzymanie. Kolejni władcy byli bardziej zdecydowani, odejmując większości miastom, ginom wyznaniowych i innym podmiotom prawa do wysyłania poselstw. Domicjan doszedł do tego, że nawet posłowie Rzymu musieli opłacać misje z własnej kieszeni, co z kolei przyczyniło się do zwiększenia prestiżu tego stanowiska i zajęcia go przez arystokratów. Dotychczasowi posłowie, którzy w większości stanowieni byli przez adwokatów, ubiegali się o bardziej atrakcyjne posady w prowincjach lub bogatych miastach-państwach.
W Rzymie działały, jak już wspomniałem, prywatne szkoły prawa i retoryki, które kształciły młodych patrycjuszy na polityków, prawników i dyplomatów. W tej ostatniej kwestii urządzano specjalne seminaria, podczas których symulowano np. zawieranie sojuszów międzypaństwowych, wypowiadanie wojen, a także negocjowanie różnych umów gospodarczych i politycznych. Uczono także protokołu dyplomatycznego, w szczególności zaś sposobów zjednywania sobie władców. Rzymski retoryk Menandr polecał pochlebstwa i piękne metafory, które korzystnie wpływały na misje dyplomatyczne.