TURYN, 1 stycznia 2011 – Jeden zmarły i około 500 rannych, oto dramatyczny bilans świętowania nocy sylwestrowej we Włoszech. Niestety, zwiększyła się liczba poszkodowanych, w tym ciężkich uszkodzeń ciała, wśród dzieci w porównaniu do ubiegłego roku. 68 z nich nie miało jeszcze 12 lat.
W porównaniu do roku ubiegłego, liczba poważnych wypadków potroiła się. Zatrzymano prawie 500 osób, a strażacy interweniowali 800 razy tylko tej jednej nocy, w całych Włoszech. Prym wiedzie Lacjum, gdzie zarejestrowano aż 177 wyjazdów na interwencję.
Tak, jak w poprzednich latach, najwięcej wypadków, w tym bardzo poważnych, odnotowano w Neapolu i okolicach. 39-letni mężczyzna zmarł, uderzony wybuchającą petardą, gdy stał na balkonie swojego domu. 113 osób zostało poważnie rannych.
Z tym zestawieniem ofiar kontrastuje rosnący bilans działań kontrolnych i prewencyjnych ze strony policji, która z przededniu nowego roku zarekwirowała prawdziwy arsenał: między innymi 1558 rac (w roku ubiegłym – jedynie 281), prawie 120 tysięcy petard i prawie 400 tysięcy materiałów pirotechnicznych sporządzonych metodami domowymi, a także 23 sztuki broni palnej. Niestety, jak widać, te działania niezbyt pomogły osobom, które straciły dłonie, wzrok lub słuch w kontakcie z rozpryskami rac lub petard, puszczonych znienacka w świętującym pod gołym niebem tłumie.