,

Małe rączki, wielka rozrzutność

przez Malgorzata Karkota

W wieku trzech lat rozpoznają ulubione marki i je wybierają. W przedświątecznym zamieszaniu Mirella Serri obserwuje zakupy w rzymskim hipermarkecie. Plus studium socjologiczne: jak powstają konsumenci doskonali.

„Kuuup mi tooo” – zawodzi czerwony na buzi maluch w jednym z rzymskich centrów handlowych. Mama podaje mu batonik, ale on… rzuca go na ziemię. Mama podaje mu więc inny i wreszcie wywołuje uśmiech na jego buzi. Cud? Mały nie skończył jeszcze czterech lat, a już „na wygląd” rozpoznaje marki produktów, które najczęściej kupuje mama. A co więcej, dobrze wie, którą woli! I nie tylko, jeśli chodzi o czekoladę, ale też i wiele innych rzeczy. Odpowiednie samochodziki, małe plastikowe zwierzątka, lalki o wyglądzie anorektyczek – coraz młodsze dzieci doskonale wiedzą, co jest markowe, a co nie, choć nie umiałyby zdefiniować tego pojęcia. Tak właśnie tworzy się rynek przez socjologów zwany „rynkiem wpływów”. A przedszkolaki dokonują w nim wyborów, kaprysząc i przebierając niczym dorośli.

Jak wyjaśnić tę przemianę, od malucha, który nie umie jeszcze czytać ani pisać, do głównego specjalisty do spraw zakupów i eksperta od marki?  Włoska socjolog, Simona Ironico, w nowej pracy badawczej „Jak dzieci stają się konsumentami” , udowadnia, że pierwszymi, którzy wprowadzają dzieci w świat produktów markowych, są najbliżsi – mama i tata… Często robią to w sposób nieświadomy. Zachęcają dzieci, by same dokonywały wyborów – czy to wyciągając ubranie z szafy, czy to wrzucając monetę do dystrybutora napojów i słodyczy, czy wręczając im pieniądze, by same zapłaciły w kasie. W tej sposób mali klienci „rynku wtórnego”, zależni w sklepie od decyzji mamy lub babci, stają się konsumentami, którzy sami wybierają, co chcieliby kupić.

 

Ale to nie wszystko… Nie ma przecież nic złego w umiejętności podejmowania decyzji, dokonywania wyborów, czy rozwijaniu umiejętności liczenia na monetach. To nie wystarczy, by stać się uzależnionym od marki. Tu na pole gry wkraczają przemyślne strategie marketingowe, których wspólnikami – często nieświadomymi – są rodzice. Wybór danego produktu jest utrwalany za pomocą barwnych i łatwo rozpoznawalnych opakowań, a także miliona gadżetów dołączanych do produktu.

W efekcie, prawdziwym światem naszych milusińskich są obecnie marki produktów – a są w nim obecne zwłaszcza teraz, przed Bożym Narodzeniem. Czy dzisiejsze dzieci myślą z tej okazji o cudzie narodzin Jezusa i dobrych uczynkach, czy raczej mają nadzieję, że dostaną w prezencie swoje ulubione, wybrane produkty? Co do drugiego, nie ma wątpliwości…

Poprzedni

Śmierć w kieliszku wina

Co miał wspólnego św. Franciszek z Asyżu z szopką betlejemską?

Następny

Dodaj komentarz