,

Socrates/Erasmus w Padwie – przyjazd

przez redakcja

Na Socratesa do Padwy wyjechałam będąc na ostatnim, piątym roku politologii. Głównym celem pobytu miało być zbieranie materiałów do pracy magisterskiej (którą pisałam o Forzy Italia) oraz szlifowanie języka.
Gdy już znalazłam się wśród osób zakwalifikowanych na wyjazd trzeba było zacząć załatwiać wszelkie formalności. Oczywiście nie obyło się bez problemów, takich jak: opóźnienie ze strony włoskiej w opublikowaniu właściwego formularza na stronie internetowej, a następnie kompletowanie wszystkich podpisów. Gdy wszelkie formalnościna obu uniwersytetach zostały załatwione, pozostało tylko pakowanie.

Do Padwy jechałam po raz pierwszy w życiu, chociaż wcześniej byłam już we Włoszech, jednak towarzyszyły temu i obawy, i chęć przeżycia przygody. Miałam szczęście, bo w autobusie poznałam dziewczynę z Warszawy, która również jechała na Sokratesa. Tak więc pierwsze formalności włoskie związane z odebraniem kluczy do naszych akademików załatwiłyśmy razem. Oczywiście do biura należało swoje odczekać – kolejka erasmusowców, którzy mogli odbierać klucze dopiero od 1 października. Ale panowała tutaj studencka, międzynarodowa atmosfera, w której najwięcej było hiszpańskich studentów.

Najtrudniejsze okazały się pierwsze dni, z jednej strony brak bliskich znajomych, a z drugiej strony troszeczkę inny system studiowania. Dodatkowo trafiłam do akademika, obok którego znajdowało się getto marokańskie, więc dziewczyna nie mogła czuć się bezpiecznie. Poza tym mój akademik składał się mieszkań, a każde mieszkanie miało własną kuchnię, pokoje i łazienkę. Przez pierwsze 2 dni mieszkałam sama… Pewnego wieczoru drzwi się otwierają i staje w nich – Chinka – nie pamiętam już jak się pisało jej imię, ale poprosiła, żeby zwracać się do niej Cecylia. Wkrótce się okazało, że Cecylia to taka pozytywna osóbka w naszym mieszkaniu, którą wszystko cieszyło, no i oczywiście bardzo dobrze gotuje.

Poprzedni

Czarny piątek dla Włochów

L

Następny

Dodaj komentarz