,

Studia po rocznej przerwie

przez bedy

Przerwa w nauce nie musi oznaczać, że to będzie rok zmarnowany. Warunkiem jest dobry plan działania i determinacja. Historia Michała Strutyńskiego i Łukasza Krawczaka mieszkających w Perugii zainspirowała mnie do napisania tego tekstu, a was może zainspirować do dokonania zmian w swoim życiu.
Decyzja o podjęciu studiów i co do wyboru kierunku są jedną z najważniejszych w życiu. Banał? Zapewne tak, przecież każdy nastolatek ciągle słyszy to zdanie w szkole czy w domu. Nawet koledzy i koleżanki ciągle o tym rozmawiają. Apogeum rozmów na temat studiów oczywiście nastąpi tuż po maturze. Niektórzy wybór studiów uzależniają od rodzinnych nacisków gdzie całe pokolenia wykonują jeden zawód. Inni całe swoje życie poświęcają jednej pasji i potem wybierają kierunek studiów z nią związany. A część nastolatków nie ma pomysłu na studia, nie czuje, aby to był odpowiedni czas na podjęcie tej decyzji, chce po prostu zrobić sobie przerwę. Jednak podjęcie decyzji o przerwaniu nauki na jakiś czas wymaga wielkiej odwagi. Wiadomo, że odzew ze strony rodziny może być negatywny, trzeba będzie się zmierzyć z tekstami w stylu: „Jak to nie idziesz na studia? To, co będziesz robić? Jak zrobisz przerwę to pewnie już nigdy nie pójdziesz na studia! Ja ciebie nie będę utrzymywać, jak chcesz zrobić przerwę to utrzymaj się sam/a” itd. Mniej więcej taka może być reakcja rodziny, podobna nauczycieli a nawet znajomych. Bo w Polsce przerwa przed podjęciem studiów jest równoznaczna z porzuceniem pomysłu o studiowaniu i pójściem do pracy. Najczęściej za granicą na tzw. zmywaku gdzieś w Irlandii czy w Anglii. Rzeczywiście dużo osób tak postępuje i pewnie każdy z nas zna taką osobę, ale jeżeli zaczniemy drążyć temat okaże się, że są również osoby, które po roku przerwy do nauki nabrały nowych sił do podjęcia studiów.

„Gap Year” to globalne zjawisko

„Gap year” to okres około jednego rok, który poświęcamy przede wszystkim na przeprowadzenie rewolucji w naszym życiu po to by nabrać dystansu, poznać nowe kultury, odkryć w sobie nowe możliwości i poukładać sobie swoje plany na przyszłość. To jak wykorzystać dobrze ten rok zależy od nas, idea „Gap Year” nie uznaje jedynie lenistwa. Ludzie na całym świecie biorą udział w zagranicznych wolontariatach by przy okazji pomóc również innym. W wielu krajach jest to bardzo popularne zjawisko, postrzegane jako odnawiająca i odświeżająca podróż. Robiąc sobie przerwę nie myślimy o tym, że ma to związek z idęą „Gap Year”, ale jest to instynkt, który mobilizuje nas do zmian. Miałam okazję poznać dwóch uczestników rocznej przerwy. Ich założeniem na ten rok była analiza decyzji o podjęciu studiów i chcieli podjąć ją bardziej rozważnie, uznając, że klucz do wyboru odpowiedniego kierunku to wsłuchanie się we własne pragnienia a nie pragnienia innych.

Dwóch odważnych

Michała Strutyńskiego i Łukasza Krawczaka poznałam przypadkiem parę miesięcy temu w Perugii, we Włoszech. Chłopaki znają się od dzieciństwa, razem z 2 braćmi Łukasza od zawsze tworzyli paczkę przyjaciół w Pułtusku, z którego pochodzą. Okazało się, że przyjechali to Perugii w celu rozpoczęcia kursu języka włoskiego na Univesita` per Stranieri, czyli na Uniwersytecie dla Obcokrajowców, który jest drugim największym ośrodkiem nauki języka włoskiego we Włoszech. Przyjeżdżając do Włoch nie znali włoskiego ani trochę. Michał często jeździł do tego kraju w czasie wakacji, Łukasz nigdy wcześniej w nim nie był. Zatem skąd pomysł na przyjazd właśnie tutaj? „Mam wujka w Mediolanie, który zapytał czy nie chciałbym przyjechać na jakiś czas do tego kraju – mówi Michał – Potem poznałem również Polkę, która studiowała kiedyś w Perugii i stąd narodził się pomysł przyjazdu i nauki języka, by potem może zacząć tam studia.” Michał był świeżo po maturze i nie miał pomysłu, co do kierunku studiów, dlatego ten pomysł wydał mu się dobrym rozwiązaniem. Łukasz jest rok starszy i już był studentem Turystyki i Rekreacji w Warszawie, zaliczył grzecznie pierwszy semestr i nawet zaczął uczęszczać na zajęcia w semestrze letnim. Wtedy Michał zaproponował mu wyjazd. „Nie byłem przekonany, co do kierunku, który wybrałem – twierdzi Łukasz – więc gdy Michał rzucił pomysł o wyjeździe, nie chciało mi się już zdawać kolejnej sesji, wiedziałem, że chce wyjechać”. I wyjechali z zamiarem nauki włoskiego by za rok podjąć studia już we Włoszech.

Włoski dom

Wielu powiedziałoby, że to szaleństwo. Bez języka, bez znajomych, sami w obcym kraju, przy małym finansowym wsparciu rodziców. Sami by sprawdzić jak ich pomysł będzie możliwy do zrealizowania, zadali pytanie na największym polskim forum internetowym dotyczącym języka i kultury włoskiej. „Strasznie mnie tam zjechali i zdołowali” – widać, że Michał nie kryje rozczarowania, – Nie wierzono, że może nam się udać.” Oni jednak się nie zrazili i w sierpniu przyjechali do Perugii, znaleźli mieszkanie i zapisali się na kurs językowy. Wszystko zgodnie z planem. „W pierwszym mieszkaniu, w którym wynajęliśmy klitkowaty pokój po jakimś czasie pojawiły się karaluchy i było w nim bardzo wilgotno – opowiada Łukasz – od października chcieliśmy znaleźć coś nowego.” Poprzez ogłoszenia na słupach ulicznych znaleźli kontakt do Włocha, który zaproponował im nowe miejsce. Mieli trudności z porozumieniem się, bo nie znali jeszcze włoskiego ale zarówno oni jak i właściciel mieszkania mówią po angielsku więc było im łatwiej. Wynajęli wielki pokój na poddaszu, który urządzili tak jak chcieli. Zgodnie twierdzą, że tym razem świetnie trafili. „To nasz gołębnik”- mówią prawie równocześnie.

A co na to rodzice?

Ponieważ nieczęsto poznaje się nastolatków z takim pomysłem na wyjazd, pytam o więcej: – Jak przyjęli ten pomysł wasi rodzice? Michał: „Moja mama od lat organizuje młodzieżowe obozy i wycieczki do Włoch, uwielbia ten kraj i bardzo zachęcała mnie do tego wyjazdu”. Łukasz: „Byli jak najbardziej za. Nasze rodziny znają się od zawsze, mieszkają w jednym domu, więc wspólnie nas poparli. Mówią, że na pewno na tym wyjeździe nie stracimy”.

Kwestie finansowe

Wszystko wydaje się wręcz idylliczne, chłopaki mieli pomysł i po prostu go realizują. A co z finansową częścią przedsięwzięcia? Wspólnie mówią, że cała rodzina składa się by ich wspierać i to dzięki nim mogą być nadal w Perugii. „Staramy się dużo nie wydawać by jak najmniej ich obciążać, ale zdajemy sobie sprawę, że koszty naszego życia we Włoszech w porównaniu do polskich zarobków są duże – mówi Michał. Ich wydatki to 750Euro za trzymiesięczny kurs językowy, plus 200Euro od osoby za pokój do tego oczywiście dochodzi wyżywienie.” Łukasz dodaje: „Teraz, kiedy już radzimy sobie mniej więcej z językiem chcemy ich trochę odciążyć. Szukamy jakiejś dorywczej pracy.” Ale obaj mówią, że teraz nie podejmą stałej pracy, bo byłoby to równoznaczne z zaniedbaniem kursu i nauki języka a przecież to był główny powód przyjazdu. „Istnieje możliwość dorobienia sobie poprzez roznoszenie ulotek – mówi Łukasz- Tak zarabia, jeden z naszych współlokatorów. Zawsze parę Euro moglibyśmy tak dorobić a przy okazji mielibyśmy satysfakcję, że przynamniej kolejne wyjście ze znajomymi sami sobie fundujemy”.

Odpowiedzialność i zabawa

Twierdzą, że czują się zobowiązani do wykonania planu tak jak założyli na początku by spełnić nadzieje swoich rodzin, które będą ich wspierać przez ten rok akademicki. Potem będą starać się o włoskie stypendium pokrywające naukę na Uniwersytecie, zapewniające akademik i wyżywienie w studenckiej mensie. No dobrze a na jakim poziomie jest ich włoski po tych 6 miesiącach kursu? „Jesteśmy już na poziomie B2 a wkrótce będziemy na C1, staramy się nie obijać tylko uczyć – śmieje się Michał a Łukasz dodaje: „Naszym współlokatorem jest Włoch i dzięki niemu poznajemy innych Włochów. Z nimi rozmawiamy tylko po włosku by ćwiczyć, bo sam kurs to głównie teoria”. Ale przecież nie samą nauką żyją młodzi ludzie, więc jak wygląda ich życie towarzyskie i imprezowe? „W szkole poznajemy mnóstwo ludzi ze wszystkich stron świata, mamy też fajnych kumpli z Polski. W ogóle Perugia jest znana z międzynarodowej atmosfery, więc nietrudno tu znaleźć towarzystwo i imprezę. – mówią. – Ostatnio organizowaliśmy w domu 21wsze urodziny Łukasza i było na nich około 50 osób. Wszyscy z różnych krajów, jedni studiują, inni pracują, a niektórzy tak jak my zrobili sobie rok przerwy na naukę włoskiego.”

Polski patriotyzm na obczyźnie

Gdy pytam o tęsknotę Michał mówi, że tęskni za rodziną i dwoma braćmi Łukasza, którzy są dla niego jak jego właśni bracia. A Łukasz dodaje, że chciałby, aby mogli tu być w czwórkę. Część ich rodzin odwiedziła ich w listopadzie. „Moja mama z ciocią sprawdziły czy sprzątamy czasami i zgodnie stwierdziły, że nawet, jeżeli tak to bardzo oględnie – śmieje się Michał”. Kiedy patrzę na ich pokój widzę, że dbają o niego i że urządzili go tak, aby czuć się jak w domu. Na ścianach plakaty, zdjęcia, szalik polski. Mówią, że czują się patriotami, ale kiedy pytam czy mają zamiar wrócić do Polski Łukasz odpowiada: „Ja zawsze chciałem podróżować a nie wyjechać i pracować tylko gdzieś na zmywaku i nic nie wiedzieć o kraju, do którego się wyjechało. Dużo osób właśnie tak robi, wyjeżdża tylko po pieniądze i wracają tacy sami jak wyjechali. Na razie jesteśmy tutaj i chcemy w październiku zacząć studia we Włoszech a potem zobaczymy, mamy kupę czasu”.

Skoncentrowani na celu

Kiedy z nimi rozmawiam widzę, że mają dokładnie wytyczony cel. Ale ich wyjazd to jest wielki kredyt zaufania a oni są dopiero w połowie drogi do spłacenia go. Dodają, że nauka języka nie idzie im tak szybko jak zakładali na początku, ale od października i tak wiele się zmieniło. Zaczynają precyzować swoje zainteresowania. „Sprawdzamy ofertę uniwersytetów we Włoszech. – mówi Łukasz- Myślimy, że nasze pochodzenie i przygody we Włoszech mogą przydać się podczas studiów stosunków międzynarodowych.” Michał dodaje: „Na pewno na początku będzie nam trudno językowo, ale będziemy mieli motywację do tego, aby bardziej się starać. Z resztą to fajne, kiedy powoli zaczynasz wkręcać się w nową kulturę”.

Same pozytywy

Z chłopakami jestem w kontakcie. Ciekawi mnie ich historia i to jak sobie radzą. Staram się monitorować realizację ich planu wyjściowego na „Gap year”. Ostatnim pomysłem było zdanie egzaminu z języka włoskiego jako języka obcego CELI 3 (Certificato de Conoscenza della Lingua Italiana). Michał podszedł do niego tym razem bez Łukasza. „Chciałem zdać ten egzamin, aby mieć certyfikat. – tłumaczy Michał – W razie gdyby coś się nie udało zawsze będę mógł uczyć włoskiego w Polsce czy w innym kraju. Taki certyfikat to zawsze jakiś dodatkowy atut w CV.”
Podczas rozmowy z Michałem i Łukaszem wspólnie zgodziliśmy się, co do tego, że warto poświęcić rok na przemyślenie swoich planów. Ale bardzo jest przy tym ważne wsparcie najbliższych i mądry plan wykorzystania tego czasu. Ich rodziny w delikatny sposób kontrolują ich poczynania, ale nie ingerują w każdy ich krok. Ufają, że podjęcie studiów jest dla nich tak ważne jak deklarują.
„Gap year” to rok przede wszystkim pracy nad sobą by znaleźć nowy pomysł na siebie. To również test na zaufanie, szczególne, kiedy ktoś inny finansuje nam nasz projekt. Upragniony indeks może być nasz w odpowiednim czasie i dzięki temu zarówno radość jak i duma z bycia studentem będzie większa. Tego życzę Michałowi i Łukaszowi oraz wszystkim tym, którzy poczuli się właśnie zainspirowani do zmian.

Poprzedni

Polska msza na Monte Cassino

Słynne schody Perugii

Następny

Dodaj komentarz