Rodzice uczniów i nauczyciele ze szkoły podstawowej w Rzymie postanowili dziś zaprotestować przeciwko rządowym cięciom wydatków na instytucje publiczne. Zrobili to w sposób inteligentny i całkowicie inny niż w czasach XX-wiecznych protestów szkolnych, które jedynie wzbudzały antypatię wszystkich nie będących rodzicami.
Sobota, 11 grudnia 2010. Kilkudziesięciu rodziców, matki i ojcowie, umówiło się przy kompleksie szkół podstawowych w dzielnicy Tuscolano. W zespole są trzy szkoły, około sześćdziesiąt klas i około pięćset dzieci. Dzieci nie ma z rodzicami, ale są nauczycielki – wychowawczynie, które entuzjastycznie podchwyciły ideę „szkoły imienia majster-klepki”. Trzeba zakasać rękawy i doprowadzić do porządku budynek, który co prawda jeszcze nie obraca się w ruinę, lecz pozostawia wiele do życzenia. W ciągu kilku godzin rodzice i nauczycielki przycinają drzewa, naprawiają cieknące krany, naprawiają krzesła i stoliki. Jedna z mam dokumentuje wszystko kamerą i filmik błyskawicznie trafia do Internetu.
„Chodzi o to, że odkąd zabrano woźnym funkcję zarządzania i sprzątania szkoły, które przekazano firmom usługowym, słabo opłacane firmy robią tylko to, co niezbędne i klasy chylą się ku upadkowi” – wyjaśnia jeden z rodziców. Poza poważnymi usterkami typu zwarcie, kiedy reaguje okręg szkolny, nie naprawia się zniszczonych rzeczy. W końcu nikt nie reaguje.
Pomysł ten wydaje się być coraz bardziej popularny we Włoszech. W listopadzie w ten sposób skrzyknęli się rodzice uczniów jednej ze szkól w Bolonii, gdzie głównym zajęciem było… czyszczenie brudnych szyb.