Walka z czasem, czyli świąteczny stres zakupowy

przez Nasz Swiat

Święta tuż, tuż a ja, jak co roku nie jestem w ogóle gotowa, tzn. do świąt jestem gotowa: choinka ubrana, mieszkanie wypucowane, o menu myśli mój mąż, ale zostaje najgorsze, które odkładam zawsze na ostatnią chwilę… prezenty.

Dobrze wybrane, to ogromne wyzwanie, ponieważ chcę zadowolić moich bliskich. W przedświątecznej gorączce brakuje mi czasu, by dobrze przemyśleć zakupy. „Warto już teraz zacząć buszować po sklepach” – czytam codziennie od połowy listopada w gazetach. Ale ja nigdy nie wiem wcześniej, co mam kupić, a jak już wreszcie wybiorę się około 10-15 grudnia na poszukiwania, centra handlowe przeobrażają się w mrowiska, ludzie chodzą po sobie, wyrywają towary z rąk, kilometrowe kolejki do kas, wszędzie wrzask i krzyk zmęczonych dzieci… to dla mnie za dużo, więc zaczynam się stresować i przez to nie mogę nic znaleźć.

Każdego roku obiecuję sobie, że zacznę kupować prezenty, by w spokoju dotrzeć do Bożego Narodzenia, już od końca września. Niestety na obietnicach się kończy, zawsze o tym zapominam. Dopiero kiedy Mikołaj wjeżdża tirem z Coca Colą na mój ekran telewizora (co roku mniej więcej od grudnia, emitowana jest świąteczna reklama Coca Coli, na której Mikołaj, wielką ciężarówką rozwozi do ludzi ten cudowny napój), przypominam sobie, że mało czasu mi zostało i rzucam się w wir zakupowego szaleństwa. Rzucam to za dużo powiedziane, zaczynam myśleć kiedy rozpocznę moją “drogę przez mękę”.

Kilka dni temu przeczytałam, w trąbiących do mnie o świętach gazetach, że nie tylko ja przeżywam piekło w tym okresie. Okazuje się, że 67% Włochów stresuje się podobnie jak ja, a 7 na 10 poszukiwaczy prezentów, którzy na łowy udają się np. z “dolce metà” przeważnie wraca ze sklepów po kłótni.

Co radzą eksperci? Przeglądając internet natknęłam się na złote rady ekspertów, którzy zapewniają, że jeżeli dostosuje się do ich rad, czas przedświąteczny zmieni się w idyllę.

Niektórzy radzą, by dokładnie zaplanować wyjście do sklepu, np. podzielić się obowiązkami, jeżeli wychodzimy na łowy we dwoje. Koniecznie musimy też kontrolować czas, jaki tracimy w jednym ze sklepów. Okazuje się, że my kobiety możemy spędzić w jednym z nich nawet ponad godzinę, kręcąc się w kółko.

Na stronie dla Polaków w Wielkiej Brytanii emito.net radzą natomiast, by kupować z głową. Powinniśmy starać się ograniczyć ilość sklepów, w których dokonujemy zakupów świątecznych, ponieważ nie ma sensu jeździć od sklepu do sklepu, stać w korkach, biegać po zatłoczonym sklepie i stać w kilometrowych kolejkach. “Kupuj wtedy, kiedy jest mało ludzi. Bierz pod uwagę, że przed świętami tłumy ludzi zaczynają chodzić po sklepach. Aby ich uniknąć wybieraj te dni i godziny, kiedy ludzi jest najmniej” – radzi autor. Niestety we Włoszech jest to raczej niemożliwe, ponieważ okres przedświąteczny, kojarzy się tutaj z tłumem i kolejkami przez cały dzień.

Psycholog Dorota Mącik, autorka książki „Między przyjemnością a uzależnieniem. Psychologia zakupów nieplanowanych” radzi w rozmowie „Dziennikiem”, aby „przed pójściem do sklepu chwilę się zastanowić, co chcemy kupić i zrobić szczegółową listę. A przy prezentach dobrze zapytać najpierw, co by ktoś chciał, albo dowiedzieć się od innych, z czego ta osoba by się ucieszyła”. Drugą ważną rzeczą jest natomiast „odpowiednie nastawienie. Od razu trzeba się przygotować psychicznie, że na pewno będą korki, na pewno będzie ścisk, bo wtedy można się uzbroić w cierpliwość”.
W tym samym wywiadzie psycholog przyznaje jednak, że korki, tłum, pośpiech i stres mają „coś z uroku świąt”. Dla mnie nie!

Nie możemy zapomnieć o zaplanowaniu wydatków, ponieważ święta to okres, kiedy bardzo łatwo wydajemy pieniądze. Wcześniejsze planowanie wydatków pozwoli uniknąć nam późniejszego zapożyczania się. Niestety wszyscy wiemy, że w praktyce jest to bardzo trudne do osiągnięcia, ale jak mówią eksperci w tej dziedzinie, nie zaszkodzi spróbować.

Niestety nie znalazłam złotego środka na przeskoczenie świątecznego zawirowania, dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak dobrowolnie rzucić się na pożarcie zakupowym lwom.

 

Poprzedni

Co miał wspólnego św. Franciszek z Asyżu z szopką betlejemską?

Niezwykła kartka, niezwykły prezent …

Następny

Dodaj komentarz