Nasza kolejna wyprawa wiedzie nas do Włoch. W czasie wcześniejszych podróży poznaliśmy już trochę pięknych miejsc w tym państwie. Tym razem mamy zamiar obejrzeć trochę więcej.
17.06.2000 sobota
(Łaziska Górne – Olomouc- Brno Wien -Graz – Villach -Udine – Mestre)
Nasza kolejna wyprawa wiedzie nas do Włoch. W czasie wcześniejszych podróży poznaliśmy już trochę pięknych miejsc w tym państwie. Tym razem mamy zamiar obejrzeć trochę więcej, łącznie z Rzymem, szczególnie, że jest to rok jubileuszowy i zamierzamy go uczcić i przejść przez drzwi święte. Wybieramy się także na południe, chcąc zahaczyć o Sycylię.Wyruszamy w kierunku Wenecji, po 10 godzinach jazdy przejeżdżamy 1000 km i lądujemy na kempingu niedaleko Wenecji.
18.06.2000 niedziela
(Mestre – Padova – Bologna – Firenze – San Gimignano)
Z Wenecji niedaleko do Padwy. Jesteśmy tu o 9.00, samochód stawiamy na olbrzymim parkingu i maszerujemy najpierw do bazyliki św. Antoniego , z którym to świętym Padwa się kojarzy. W środku mnóstwo osób, ustawiamy się do kolejce do grobu świętego, który umieszczony jest w bocznej nawie. Widać, że miejsce to jest często odwiedzane – wokół pełno wot i świeżych kwiatów. Spacerujemy jeszcze uliczkami miasta, odwiedzamy także katedrę. Opuszczamy Padwę i kierujemy się na Florencje. Odbijamy na San Gimignano. Chcemy zwiedzić to średniowieczne miasto, ale najpierw podjeżdżamy na pobliski kemping położony pomiędzy drzewkami laurowymi. Po posiłku jedziemy zwiedzać. Miasto
z charakterystycznymi wieżami robi duże wrażenie już z daleka, w środku można spacerować wąskimi uliczkami podziwiając jego architekturę. Miasto funkcjonuje nastawione na turystów, pełno tu restauracyjek, sklepików z pamiątkami. Podczas naszego pobytu odbywał się festiwal, z pokazami starego rzemiosła, zabaw, gry na instrumentach, a wszyscy uczestnicy paradowali w historycznych
strojach.
19.06.2000 poniedziałek
(San Gimignano – Siena – Assisi)
Kolejny punkt na mapie to Siena. Miasto rozbudowało się na 7 wzgórzach. Zatrzymujemy się na stromej ulicy przy murach miejskich. Zmierzając w kierunku Piazza del Campo przechodzimy obok katedry w Sienie. Katedra miała być dużo większa, ale wyszła dużo mniejsza, za to bogato zdobiona marmurami. Śladami pierwotnych planów powiększenia katedry, mających uczynić ją największą katedrą
chrześcijańską, pozostały tylko kolumny stojące poza katedrą. Bardzo ciekawym miejscem jest Ratusz i półkolisty Piazza del Campo przed nim, który podzielony jest na 9 części symbolizujących 9 sędziów sprawujących rządy w średniowiecznej Sienie. Przemieszczamy się w okolice Asyżu, na kemping położony w taki sposób, że rozpościera się z niego w prostej linii widok na leżące wyżej miasto. Dominująca w jego zabudowie bryła, to bazylika św. Franciszka. Po południu wybieramy się na zwiedzanie miasta. W bazylice oglądamy jej górna i dolną część, a także krypty gdzie na środku znajduje się grobowiec św. Franciszka, a wokół niego jego świętych przyjaciół. Sklepienie przy wejściu do kościoła górnego nosi ślady niedawnego trzęsienia ziemi (1997 r.), w wyniku którego, zginął pod jej gruzami, polski zakonnik.Z powodu remontu niedostępna dla zwiedzających była bazylika św. Klary.
20.06.2000 wtorek
(Assisi – Roma)
Wyjeżdżając z Asyżu odwiedzamy jeszcze położony wśród pól kościół San Damiano. Pochodzi z niego charakterystyczny krucyfiks, o którym legenda głosi, że Ukrzyżowany skinął głową św. Franciszkowi i nakazał mu naprawić Kościół Boży . W miejscu tym przebywała do końca życia św. Klara, tu też znajdują się pomieszczenia zakonu pierwszych klarysek. Po południu docieramy na zwariowany rzymski kemping „Seven Hills” , na którym znajduje się mini-zoo, a wśród namiotów biegają małpy i spacerują pawie i kozy.
21.06.2000 środa
(Roma)
Rano, podjeżdżamy pod pobliski Dom Polski, gdzie zostawimy samochód, po czym koleją podmiejska podjeżdżamy do centrum. Podchodzimy na Plac św. Piotra, gdzie trwają przygotowania do mszy i audiencji generalnej Czekamy od 8.30 do 10.00, kiedy to na plac wjeżdża Papież. Z powodu dość dużej odległości od ołtarza audiencję obserwujemy trochę przez lornetki, a trochę na telebimach.
Po jej zakończeniu wyruszamy na zwiedzanie Rzymu, bazylikę zostawiamy na koniec. Pierwszy punkt to zamek św. Anioła. Na przestrzeni wieków ta duża forteca pełniła różne funkcje: cytadeli, więzienia i schronienia papieży. Przechodzimy mostem św. Anioła i wędrujemy wzdłuż Tybru. Schody Hiszpańskie to miejsce, gdzie można trochę odsapnąć w cieniu, a potem zwiedzić umiejscowiony na ich szczycie kościół Trynita dei Monti. Miejsce wygląda nieco ubogo, fontanna u podnóża schodów jest w remoncie, a na schodach nie ma żadnych kwiatów, których zawsze pełno na zdjęciach. W upale maszerujemy dalej, aż do fontanny di Trevi. Tutaj można znowu troszkę odetchnąć. Następny punkt to bazylika Santa Maria Maggiore. Wchodzimy przez „Drzwi Świete”. W jej wnętrzu szczególną uwagę zwracają
renesansowe kasetony, którymi przyozdobiony jest sufit. Dalej postanawiamy podjechać autobusem do bazyliki Laterańskiej. Tu również przechodzimy przez „Drzwi Święte”. Znowu posiłkując się autobusem podjeżdżamy w okolice starożytnego Rzymu. Oglądamy Koloseum i wkraczamy na Via Sacra, wzdłuż
której można obejrzeć najważniejsze zachowane budowle antycznego Rzymu. Wędrówkę kończymy przy Łuku Septymiusza Severa i wychodzimy na połozone nieopodal Wzgórze Kapitolińskie z Palazzo Senatorio. Jeszcze rzut oka na Pomnik Wiktora Emanuela II, zwany kpiąco „fortepianem” i znowu podjeżdżamy, tym razem już pod bazylikę św. Piotra. Niestety moje spodnie (do kolan) nie znajdują uznania u ochrony i nie mogę wejść do środka. Nagle ktoś wręcza mi „spodnie przechodnie” , które jak widać przeznaczone są dla takich pechowców jak ja, a ja po wyjściu przekazuję je następnym. Jest ok. 19.30, wracamy kolejką, pod Dom Polski, i dalej samochodem na kemping. Piotruś, który wytrzymał cały ten maraton bez problemu, teraz pada bez jedzenia i mycia. Zasypia w jednej chwili.
22.06.2000 czwartek
(Roma – Baia Domizia)
Dziś przypada Boże Ciało. Jednak we Włoszech jest to dzień powszedni, część uroczystości odbywa się po południu, a generalnie święto przeniesione jest na niedzielę. Opuszczamy Rzym i po raz pierwszy podczas tej podróży dobijamy do morza.
23.06.2000 piątek
(Baia Domizia)
Zostajemy na miejscu. Kemping w Baia Domizia jest bardzo ładnie urządzony i wart polecenia.
24.06.2000 sobota
(Baia Domizia – Napoli – Vesuvio – Pompei – Paestum)
Jedziemy w kierunku Neapolu. Przejeżdżamy tylko przez jego obrzeża. Zatrzymując się na światłach mamy mieszane uczucia, stwierdzając, że poruszamy się jedynym nieuszkodzonym samochodem, będącym w zasięgu wzroku. Samochody poobijane są niemiłosiernie, często zamiast reflektorów zwisają same kable. Jednak musimy zaznaczyć, że jest tak tylko w bezpośrednim sąsiedztwie Neapolu. Krętą i wąską drogą jedziemy na Wezuwiusz. Zostawiamy samochód na parkingu i rozpoczynamy pieszą wędrówkę na szczyt. Po drodze prowadzących po popiołach wulkanicznych roztaczają się piękne widoki na całą Zatokę Neapolitańską i wyspy Ischię i Capri. Na szczycie można podejść do samego brzegu zamarłego krateru. Schodzimy z powrotem i podjeżdżamy do pobliskich Pompejów by
obejrzeć efekt wybuchu wulkanu sprzed prawie 2 tysięcy lat. W skwarze spacerujemy po ulicach wymarłego miasta. Najciekawszymi obiektami są Dom Fauna, Dom Wettiuszów z licznymi zachowanymi freskami oraz teatr. W gablotach eksponowane są gipsowe odlewy postaci mieszkańców miasta, których wybuch zaskoczył podczas snu. Na nocleg podjeżdżamy do Paestum, gdzie jeszcze można obejrzeć ruiny świątyń Hery i Neptuna oraz resztki zachowanego miasta.
25.06.2000 niedziela
(Paestum – Scalea)
Wdłuż malowniczego wybrzeża przemieszczamy się dalej na południe. W miejscowości Maratea na szczycie góry znajduje się wielka figura Chrystusa.
26.06.2000 poniedziałek
(Scalea – Messina – Sant Alessio Siculo)
Dojeżdżamy do przeprawy promowej na Sycylię. Promy pływają na okrągło i po niedługim czasie jesteśmy na wyspie. Zjeżdżamy na kemping i kąpiemy się w czyściutkim, choć trochę zimnym morzu.
27.06.2000 wtorek
(Sant Alessio Siculo- Etna – Sant Alessio Siculo)
Robimy wycieczkę na Etnę. Dojeżdżamy na parking, skąd dalej można wyjechać terenową wersją małych autobusów. Nam jednak wydaje się, że nie jest to daleka droga i rozpoczynamy pieszą wędrówkę. Tu, w przeciwieństwie do Wezuwiusza czuje się, że wulkan żyje – co jakiś czas słychać głuche pomruki, a krater cały czas dymi. Brniemy po kostki w popiele wulkanicznym, na którym rosną rośliny skalne, tworzące barwne plamy na zboczach. Docieramy na wysokość ponad 2500 m n.p.m. Po drodze przechodzimy obok zalanych lawą i zniszczonych budynków. Robi się coraz zimniej, jesteśmy już zmęczeni i postanawiamy wracać.
28.06.2000 środa
(Sant Alessio Siculo – Taormina – Messina – Reggio di Calabria – Locri)
Ostatnim miejscem na wyspie, które postanawiamy zwiedzić jest Taormina. Miasto jest bardzo ciekawe i ładnie położone. Oglądamy grecki teatr z III w., z którego w jedną stronę roztacza się widok na morze, a w drugą na groźnie dymiącą Etnę. Opuszczamy już Sycylię. Ruch statków w cieśninie jest dość duży, zarówno wzdłuż, jak i w poprzek. Nie wiemy, czy jest to normalna praktyka, ale w pewnym momencie, przepływa przed nami statek, w odległości mniejszej niż pół długości naszego promu. Gdy tak zbliżał się, oczyma wyobraźni widzieliśmy już go wbitego w burtę. Na kempingu jesteśmy jedynymi gośćmi. Za płotem przebiega linia kolejowa, więc pociągi jeżdżą nam po głowie .
29.06.2000 czwartek
(Locri – Crotone – Ciro Marina)
Jesteśmy na samym dole włoskiego buta . Jest to dość górzysty teren, ziemia spalona słońcem, jednak o wiele tu przyjemniej niż na zatłoczonych plażach północnego Adriatyku. Odpoczywamy.
30.06.2000 piątek
(Ciro Marina – Metaponto – Marina di Ginosa)
Po drodze odwiedzamy Metaponto, gdzie napotykamy starożytne grobowce i ruiny świątyni Hery. Tę część podróży bardziej przeznaczamy na wypoczynek i kąpiel we wspaniałym morzu.
1.07.2000 sobota
(Marina di Ginosa – Locorotondo Alberobelo – Bari)
Zmierzamy do „Trullandii” krainy, w której budowano charakterystyczne bielone budynki „trulli” ze stożkowatymi dachami, pokrytymi dachówkami z kamienia. Odwiedzamy jeszcze Locorotondo, bardzo przyjemne miasteczko z białymi domami i malowniczymi uliczkami i docieramy do „trullowego” centrum – Alberobello. Uliczki gęsto zabudowane są domkami, w których w większości znajdują się sklepiki z pamiątkami i restauracje. W mieście jest też katedra o charakterystycznych kształtach. W okolicy nawet nowoczesne budownictwo nawiązuje do tego stylu. Dzień kończymy na kempingu na południe od Bari, gdzie musimy przenosić namiot w inne miejsce z powodu smrodu rozkładających się alg.
2.07.2000 niedziela
(Bari – Termoli – S.Salvo Marina)
Jedziemy wzdłuż wybrzeża, zatrzymując się na ładnym kempingu.
3.07.2000 poniedziałek
(S.Salvo Marina)
Zostajemy na miejscu i odpoczywamy.
4.07.2000 wtorek
(S.Salvo Marina – Pescara – Atri – Porto S.Elpidio)
Choć nastawiamy się na odpoczynek, jednak ciągła bezczynność nudzi nas i po drodze odbijamy do górskiego miasteczka Atri. Kręcimy się po mieście, oglądając między innymi katedrę z interesującymi mozaikami na posadzce. Na kempingu ściśle przestrzegają jeszcze godzin sjesty i musimy zostawić samochód przed bramą. Bierzemy namiot, piechotą wchodzimy do środka i rozbijamy się, a samochodem wjeżdżamy dopiero po zakończeniu sjesty.
5.07.2000 środa
(Porto S.Elpidio)
Zostajemy i odpoczywamy.
6.07.2000 czwartek
(Porto S.Elpidio – Pesaro – Rimini – Milano Marittima)
Przejeżdżamy na kemping niedaleko Ravenny. Tu jest już bardzo tłoczno. Charakterystyczny widok całych rodzin włoskich, wspólnie spędzających wakacje, gdzie głównym punktem programu są niemal rytualnie spożywane posiłki.
7.07.2000 piątek
(Milano Marittima – Ravenna – Mestre Udine – Gemona)
Żegnamy się już z Adriatykiem i wyruszamy na północ, zatrzymując się na kempingu położonym u podnóża gór w Gemonie. Po drodze zwiedzamy jeszcze Udine, gdzie najciekawszym miejscem jest Piazza della Liberta z Porticato di San Giovanni i Palazzo Comune, który niestety jest zasłonięty, z powodu prowadzenia prac konserwatorskich. Z położonego wysoko zamku roztacza się ładny widok na okolicę.
8.07.2000 sobota
(Gemona – Villach – Graz – Wien – Olomouc – Cieszyn – Łaziska Górne)
Wieczorem docieramy do domu, kończąc naszą kolejną podróż. Tym razem w 3 tygodnie przejechaliśmy 5200 km. Poznaliśmy trochę południe Włoch, na ogół mało uczęszczane przez turystów, a całkowicie różne od północy i warte obejrzenia.
Marek, Alina i Piotr CebulaTen adres e-mail jest chroniony przed spamerami, włącz obsługę JavaScript w przeglądarce, by go zobaczyć
marekceb.republika.pl/