,

Bitwa pod Zamą

przez bedy

W 204 roku p.n.e. sytuacja Kartaginy w II wojnie punickiej była już bardzo ciężka. Utracono Hiszpanię, a Masynissa przeszedł na stronę Rzymian po tym jak Kartagińczycy zdradzili go, popierając jego rywala Syfaksa, którego uczynili władcą Numidii. Hannibal przebywał ciągle w Italii, ale już nie jako triumfujący zdobywca.
Wódz z trudem utrzymał się na południu Półwyspu Apenińskiego, jego armia była bardzo wykrwawiona, a posiłków nie przysyłano. Rzymianie zaś dalej unikali bezpośredniego starcia z nim, prowadząc działania na innych frontach. W tym roku podjęli niezwykle śmiały krok, bowiem senat przystał na plan Publiusza Korneliusza Scypiona, który chciał uderzyć na samą Kartaginę. Wkrótce na czele dużej armii rzymski wódz wylądował na afrykańskim wybrzeżu. Przerażeni mieszkańcy Kartaginy spodziewali się, że niebawem zaatakuje ich miasto niezwyciężony zdobywca Hiszpanii.

Na wieść o obecności armii rzymskiej w Kartaginie, Hannibal wylądował w Leptis Minor (obecnie Lemta nad Małą Syrtą) daleko od Scypiona i stolicy państwa punickiego. W celu zgromadzenia nowego wojska zaciągał najemników oraz szukał sprzymierzeńców. Senat rzymski zdając sobie sprawę z beznadziejnej sytuacji Kartaginy, postawił twarde warunki pokoju, które Kartagińczycy odrzucili. Scypion na wieść o odmowie Kartaginy poprowadził armię ze swego obozu Castra Cornelia (na wybrzeżu) w urodzajną dolinę rzeki Bagrades, bezlitośnie łupiąc punickie ziemie. W ten sposób pragnął jak najszybciej skłonić Punijczyków do walnej bitwy. Hannibal namawiany przez władze Kartaginy ruszył z wojskiem z Adrymes (obecnie Sousse) i rozbił obóz pod Zamą.

Wojska

Armia rzymska wraz ze wszelkimi posiłkami liczyła 29.000 piechurów oraz 6100 konnych żołnierzy. Sam Scypion na początku miał pod komendą 23.000 znakomitej piechoty oraz 1500 jazdy rzymskiej i italskiej. Masynissa przyprowadził ze sobą 6.000 piechurów oraz 4.000 jazdy. Swoje posiłki przyprowadził także numidyjski „kaida” Dakamas.

Armia kartagińska składała się praktycznie z trzech różnych armii, nieznających się nawzajem i niepotrafiących dobrze współdziałać. Pierwsza armia to Celtowie i Ligurowie Magona, druga – wojsko afrykańskie, czyli Libijczycy i obywatele Kartaginy, trzecia – weterani Barkidy z Italii. Tak więc Hannibal zgromadził 36.000 piechurów oraz 4.000 jazdy, która w połowie uzupełniona została przez numidyjskiego dynastę, Tychajosa. Armię Hannibala uzupełniały niewyćwiczone i płochliwe słonie bojowe w liczbie 80.

Rozmowy

Do spotkania obu armii doszło 19 października 202 roku p.n.e. na równinie koło Zamy, na południe od Kartaginy. Hannibal zdawał sobie sprawę ze słabości swej kawalerii i nienajlepszego wyszkolenia większości żołnierzy, ale przyjął walkę. Przed starciem spotkał się ze Scypionem. Najwięksi dowódcy tamtych czasów po raz pierwszy spojrzeli sobie w twarz. Rozmowę tą znamy z przekazu Liwiusza, który zapewne dobrze oddaje jej treść. Punijczyk starał się przekonać Rzymianina do zawarcia pokoju, argumentując, że Kartagina została już pokonana, a dotychczasowe zwycięstwa Scypiona i fakt, że on, Hannibal, prosi go o rozejm, zapewniają już dostatecznie wielką sławę.
„Dla ciebie więc, dającego pokój, będzie ten pokój zaszczytny i dostojny, dla nas proszących jest on raczej konieczny niż chwalebny. (…) Lepszy i bezpieczniejszy jest pewny pokój niż spodziewane zwycięstwo. Pokój jest w twoim ręku, zwycięstwo w rękach bogów. Szczęścia tylu lat nie wystawiaj więc na próbę jednej chwili. (…) Nigdy wynik nie odpowiada oczekiwaniom mniej niż w wojnie.” – miał zwrócić się Hannibal do Scypiona.
Rzymski wódz odpowiedział: „Ani przodkowie nasi nie wszczęli pierwsi wojny o Sycylię, ani my o Hiszpanię. (…) Wyście pierwsi zaczęli. (…) Do tego i ty się przyznajesz i bogowie są tego świadkami, którzy już poprzedniej wojnie nadali koniec zgodny z ludzkim i boskim prawem, i tej także dają i dadzą. (…) Gotujcie się do wojny, skoroście pokoju ścierpieć nie potrafili.”

Ostatnia próba zawarcia pokoju nie powiodła się. Wodzowie zawrócili do swoich armii i zaczęli rozstawiać szyki.

Bitwa

Scypion umieścił na prawym skrzydle lekkozbrojną piechotę i kawalerię Masynissy, zaś na lewym – italską konnicę pod wodzą zaufanego kwestora Caiusa Laeliusa. Pod rozkazami Laeliusa pozostawało też zapewne 600 numidyjskich jeźdźców Dakamasa. Centrum tworzyła ciężkozbrojna piechota legionowa, którą prokonsul ugrupował w trzy bojowe linie. Nie ustawił wszakże piechurów w tradycyjną szachownicę, lecz manipuły drugiego rzędu stanęły bezpośrednio za oddziałami pierwszej linii, hastatii. Za manipułami principes zajęli pozycję najbardziej wytrawni żołnierze – triariusze. W ten sposób w szyku bojowym powstały uliczki, przez które, jak miał nadzieję wódz rzymski, przetoczą się słonie, nie wyrządzając większych szkód. Uliczki Scypion zamaskował lekkozbrojnymi, poleciwszy im, aby w razie konieczności umknęli na tyły armii lub w ostateczności schronili się między szykami.

Hannibal po raz pierwszy podzielił piechotę na trzy rzuty. Pierwszy stanowiło 12.000 najemnych Maurów (łucznicy) i Balearów (procarze) oraz Ligurowie i Celtowie z armii Magona. Barkida sformował nieco eksperymentalną pierwszą linię, będącą połączeniem strzelców i piechoty liniowej. W drugiej fali stanęli powołani pod broń obywatele Kartaginy oraz libijscy poddani. Wreszcie w odległości około 178 metrów za drugą linią rozmieszczono trzecią falę bojową Barkidy. Tworzyli ją najbardziej doświadczeni żołnierze, których Hannibal zabrał ze sobą z Italii.
Na lewym skrzydle Hannibal umieścił numidyjską, a na prawym kartagińską konnicę. Na samym przedzie stało 80 słoni bojowych.

Przez pewien czas wojska stały naprzeciw siebie. Bitwę rozpoczęły harce numidyjskich jeźdźców. W końcu Kartagińczyk zrobił pierwszy ważny ruch. Na jego rozkaz słonie ruszyły do ataku. Dziesiątki szarych kolosów biegły w stronę Rzymian. Legioniści jednak nie wyglądali na przestraszonych i twardo stali w miejscu. W pewnym momencie zgodnie z rozkazem Scypiona, wszyscy żołnierze zaczęli krzyczeć i uderzać w tarcze, a trębacze zagrali jednocześnie. Niektóre kolosy zawróciły i uciekając wpadły na kawalerię numidyjską Hannibala na skrzydłach, zadając jej spore straty. Chaos wykorzystał Masynissa, który w ostrym ataku zmiótł numidyjskich sprzymierzeńców Hannibala z placu boju.
Reszta słoni biegła dalej miażdżąc wielu lekkozbrojnych, obrzucane jednak zewsząd pociskami oraz kłute oszczepami przetoczył się przez uliczki między legionistami, ostatecznie uciekając z placu boju.
Jeszcze inne słonie pobiegły wzdłuż rzymskiej linii bojowej na prawo. Przyjęte gradem oszczepów przez jeźdźców Laeliusa, uciekły, tratując po drodze kartagińską konnicę. Wykorzystał to Laelius, który zaszarżował i od razu rozbił punickich kawalerzystów. W ten sposób jazda Hannibala umknęła z pola bitwy. Zniknęła jednak także jazda Scypiona, która pognała za uchodzącymi. Podsumowując słonie nie były odpowiednio wytrenowane i bały się uderzyć na stojącą w zwartej formacji piechotę. Rzymianie ponieśli minimalne straty, a słonie po prostu przebiegły przez ich szyk. Najistotniejszy element planu Hannibala zawiódł.

Teraz przyszła kolej na bitwę piechoty. Scypion przegrupował legionistów w normalny szyk bojowy i nakazał frontalny atak głównymi siłami piechoty. Tysiące rzymskich żołnierzy pomaszerowało naprzód. Tuż przed najemnikami tworzącymi pierwszą linię Hannibala przystanęli i wyrzucili pila. Grad zabójczych ciężkich oszczepów położył pokotem pierwsze szeregi wroga. Legioniści dobyli mieczy i zaatakowali wręcz zanim wrogowie zdołali uporządkować szyki. Byli lepiej uzbrojeni i wyszkoleni, a dotychczasowy przebieg bitwy podnosił ich morale, więc szybko pobili przeciwników.
Zdziesiątkowani najemni wojownicy zostali zepchnięci w tył przez triumfujących Rzymian. Wtedy druga linia Hannibala, złożona z Libijczyków i kartagińskich rekrutów wymierzyła swe włócznie w plecy cofających się. Ten drastyczny krok (zapewne zrobili to na rozkaz Hannibala) jeszcze powiększył straty wśród nieszczęsnych najemników, ale uniemożliwił zepchnięcie ich na drugą linię i zmieszanie jej szyków. Musieli wycofać się na boki, albo ginęli od rzymskich mieczy lub włóczni kolejnego rzutu piechoty. Legioniści napierali dalej, szybko pokonując również tą linię. Słaba piechota kartagińska nie była w stanie ich zatrzymać i również zaczęła się bezładnie cofać. Ale nie wpadła na weteranów, którzy również brutalnie ją powstrzymali, zmuszając ciosami włóczni do rozejścia się na boki. Scypion zauważył, że wrogi szyk ma teraz kształt jednej linii z najlepszymi wojskami pośrodku. Linia ta była dłuższa niż front jego legionistów, więc obawiając się oskrzydlenia, dokonał kolejnego przegrupowania. Wykorzystując luźną strukturę szyku quincunx, przesunął principes na boki, a triarii na same skrzydła, tworząc linię dłuższą od wrogiej. Wywiązała się zacięta walka. Większość formacji kartagińskich przegrywała, ale weterani Hannibala bronili się nieustępliwie.

Nagle z dalekiego pościgu wrócili jeźdźcy Laeliusa i Masynissy. Od razu uderzyli na tyły wojsk Hannibala. Żołnierze puniccy znaleźli się w okrążeniu. Punickie wojska z czasem zostały rozproszone i w szeregach wybuchła panika. Legioniści atakowali z jeszcze większą siłą, dopełniając dzieła zniszczenia. Widząc, że nic już nie uratuje go od klęski, Hannibal opuścił pole walki z małym oddziałem i po nieprzerwanym 48-godzinnym galopie uszedł do Adrymes. Reszta armii próbowała uciec przed Rzymianami, ale niewielu się to udało. Scypion triumfował, zwycięstwo, które odniósł było miażdżące.

Jego armia straciła 1.500 zabitych, Kartagińczycy 20.000. Do niewoli dostało się 15.000 Punijczyków, w większości rannych. Około 5.000 żołnierzy Hannibala uszło z pola walki.

Rezultaty

Kartagina po przegranej bitwie nie była już w stanie dłużej prowadzić wojny. W 201 roku p.n.e. podpisano pokój, na mocy którego Kartagińczycy mogli zatrzymać tylko swoje posiadłości w Afryce. Nie mogli prowadzić wojen bez zgody Rzymu, a ponadto zmuszeni zostali do zapłacenia gigantycznej kontrybucji 10 tysięcy talentów srebra w ciągu 50 lat oraz musieli wydać Rzymowi cała swoją flotę z wyjątkiem 10 okrętów strażniczych i dać zakładników jako rękojmię wypełnienia wynikających z traktatu warunków. Poczynań Kartaginy w Afryce miał pilnować Masynissa król Numidii, który wspomagał Scypiona w bitwie pod Zamą.

Przegrana pod Zamą oznaczała koniec silnego państwa kartagińskiego. Dzięki zreformowaniu armii rzymskiej przez Scypiona stała się ona od tamtego momentu niemal nie do pokonania. Rzym stał się największą potęgą basenu Morza Śródziemnego, a nie mając godnych konkurentów rozpoczął ekspansję, by stać się w przyszłości wielkim Imperium Rzymskim.

Materiał opracowany przez:

Poprzedni

Bitwa pod Kannami

Bitwa pod Alezją

Następny

Dodaj komentarz