,

Umiera na dworcu w Mediolanie

przez redakcja

Był bezdomnym, ale starał się zmienić swój los, tak jak to mógł zrobić zważywszy na swój wiek i ciężką sytuację. Pomagał ludziom nosić bagaże. Zmarł jednak nie zauważony przez nich samych.
Miał 70 lat, pan Franco, jak go nazywano na dworcu mediolańskim. Znało go sporo osób pracujących na stacji. Pan Franco od dłuższego czasu związał swoje skromne życie z dworcem, gdzie nie prosił o pieniądze, lecz starał się pracować, aby zarobić parę groszy od turystów, którym pomagał w noszeniu bagażu z pociągu do taksi lub na inny peron.

Parę dni temu jednak zasnął – ale na zawsze. Leżał na ławce na dworcu, ale nikt z tłumu ludzi nie zauważył, że coś jest nie tak – wzięto go za osobę, która najzwyczajniej w świecie ucięła sobie drzemkę – jednak rzeczywistość okazała się inna. Przybyłe służby stwierdziły zgon, Przyczyną był zawał serca. Starzec odszedł od swych pasażerów, ale na zawsze zostanie w pamięci osób pracujących na Stazione Centrale w Mediolanie.

Poprzedni

Najstarsze rodzinne firmy świata

Espresso amaretto

Następny

Dodaj komentarz