Chociaż wystawa odbyła się na przełomie grudnia i stycznia 2009 r. ,to chciałabym do niej powrócić właśnie teraz. Zacznę od tego kim jest Jan Fabre,bo na pewno wielu z was nigdy o nim nie słyszało.Fabre jest belgiem, mieszka od lat w Anwerpii. Bardzo utalentowany artysta,choreograf,scenograf,dramaturg i reżyser, jego prace podziwiane są na całym świecie.
Ich oryginalność i głęboka wymowa sprawiły, że wystawa cieszyła się
ogromnym zainteresowaniem sam fakt,że można ją było zobaczyć w środku zimy na Piazza Plebiscito jest naprawdę godny uwagi.
Fabre pokazał tym razem pięć bardzo oryginalnych figur wykonanych w brązie. Statuły są jakby wizją Fabre ściśle związaną z Neapolem.
Każdy z nas pewnie patrząc na te piekne figury ma inne skojarzenia,
być może ktoś z was widzi w nich siebie…..
Zrezygnowany słaby człowiek w wanie…to jedna z moich ulubionych postaci, nie mogłam oderwać od niego oczu. Być może ma na sobie najlepszy frak, siedzi sobie w złotej wanie, o czym myśli???
Neapol to wspaniałe miejsce ,wydaje się,że niebo jest bardziej błękitne a szum morza potrafi uciszyć nawet najbardziej skołatane serce.
Na firmamencie pełno przepięknych gwiaz…..to kolejny obraz ,który przedstawił mistrz Fabre.
Astronauta być może z innej planety,dyryguje morzem i niebem pełnym gwiazd…czy można wymarzyć sobie lepszą orkiestrę?!
Zegar na zamkowej wieży,symbol czasu,który w Neapolu jak gdyby zatrzymał swój bieg na długie lata….
Jak daleko trzeba sięgnąć, by być bliżej gwiazd…budowniczy świata według mistrza.