Fortuna Romana Zaleskiego

przez redakcja

Roman Zaleski to żyjący we Włoszech finansista i inwestor o polskich korzeniach. Znajduje się w grupie najbogatszych ludzi świata. W okresie kryzysu wzbudził ożywienie problemem ewentualnych strat dla włoskiej ekonomii w przypadku upadku jego imperium finansowego. Na pomoc ruszyły mu więc niektóre włoskie banki. Wobec poprawy sytuacji ekonomicznej wyszedł na prostą.

Kim jest naprawdę Roman Zaleski? Człowiekiem sukcesu? „Upadłym aniołem”, za którego uznała go „La Stampa”? Zyskał sobie we Włoszech sławę robiąc karierę jako businessman związany z sektorem metalurgicznym i dzięki jego odważnym spekulacjom finansowym. To one przede wszystkim spowodowały, że stał się multimiliarderem z majątkiem szacowanym na ponad 2 miliardy euro. W 2008 roku o Zaleskim było głośno w kręgach ekonomistów włoskich i nie tylko z tego ale i innego powodu. Ze względu na problemy, przed którymi stanął na skutek światowego kryzysu finansowego, kluczową kwestią stało się to, jak ocalić ten majątek, żeby jak najmniej odczuła to włoska ekonomia. Akcje Zaleskiego mogły trafić do niektórych inwestorów zagranicznych, co spowodowałoby negatywne skutki dla ekonomii Włoch.

Rekonstruując generalny obraz i koleje losu potęgi finansowej Romana Zaleskiego można spróbować spekulować, czy i o ile ta potęga mogła się skurczyć lub skruszyć i jakie mogły być tego konsekwencje.

Początki

Roman Zaleski z urzędnika państwowego, którym był we Francji, stał się znanym włoskim managerem o polskich korzeniach. Od doradcy francuskiego ministra przemysłu, potem grupy Comilog, do współpracownika i doradcy dłużnika Comilog, czyli holdingu Carlo Tassara.

W zamian za pomoc w stawieniu na nogi Carlo Tassara i ocalenia go od bankructwa, Zaleski otrzymał 25 procent akcji firmy. Pozwoliło mu to uzyskać kapitał do zainwestowania i dokonywania nowych inwestycji. I tak ruszyła jego błyskotliwa kariera jako przedsiębiorcy. Zaleski nie dał się przekonać przyjaciołom, że inwestycja czasu w Tassara, firmie o osłabionej pozycji i z długami, to czysty hazard. Nie zrezygnował z pracy dla Tassara, pomimo że nie znał ani słowa po włosku. Zaryzykował i udało się. Odtąd jego domem stała sie Lombardia, prowincja miasta Brescia, Val Camonica.

W ciągu ponad 20 lat Roman Zaleski skonstruował swoją finansową galaksję i stal się akcjonariuszem grupy z około 300 miliardami obrotów, lidera na rynkach międzynarodowych w niektórych niszach metalurgii.

Imperium

Zaleski nabył udziały spółki Tassara i w 1984 przejął kontrolę nad spółką jako manager generalny. Tassara, dotąd anonimowa firma dzięki Zaleskiemu zyskała renomę a sam Zaleski sławę wielkiego spekulanta. Możliwe były one dzięki Carlo Tassara i dodatkowym finansowaniom banku Banca Intesa, prowadzonego przez Giovanni Bazoli, który cały czas utrzymuje bliskie kontakty z Zaleskim. Głośno było o takich posunięciach francusko-polskiego businessmana jak operacje finansowe Falck, Compart-Montedison i Edison.

Media pisały wielokrotnie o firmach Zaleskiego rozproszonych między Włochami, Holandią i Luksemburgiem. Działających na zasadzie naczyń połączonych, z setkami tysięcy euro obrotów, wśród pożyczek i sprzedaży krzyżowanych. O tym, że holdingi Zaleskiego znajdują się w krajach o łagodnym fiskusie i że grupa Zaleski to interes rodzinny, a raczej rodzin.

Na szczycie grupy znajduje fundacja Zygmunt Zaleski stichting. Drugim holdingiem w Luksemburgu jest Agrepa, w której pakiety mają synowie Konstantin i Wladimir oraz Tassara. To Agrapa jest sejfem pakietów akcyjnych Tassara. Pozostałe dwa sejfy to holdingi holandzkie: Tanagra e Ajanta. Holding Tanagra ma interesy aż w Hong Kongu, gdzie znajduje się fundusz inwestycyjny Blowin, który z kolei ma udziały w Everbest, która kontroluje tak rozbieżne sektory, jak ubrania i centrale węgla.

Udziały

Spekulacje bankowe zaowocowały dla Zaleskiego w 2007 roku, kiedy wraz z majątkiem szacowanym na 2 miliardy dolarów znalazł się według pisma Forbes na 488 miejscu na liście najbogatszych ludzi świata.

Jako inwestor Roman Zaleski powiększył ogromnie swoją aktywność o dodatkowe sektory i aktualnie Carlo Tassara ma wiele udziałów. Jednymi z najważniejszych są akcje Mittel Spa, holdingu private equity i inwestycji nieruchomości. Zaleski zasiada tam w radzie zarządu jako wiceprezydent. Mittel Spa jako główne kontrolowane akcje ma Mittel Generale Investimenti Spa, Mittel Investimenti Immobiliari Srl i Mittel Partecipazioni Stabili Srl. Ostatnia posiada z kolei inwestycje z takimi udziałami jak: 0,13% banku Intesa San Paolo, 0,68% banku UBI Banca Spa, 1,26% Rcs MediaGroup spa, l’1,76% Istituto Atesino di Sviluppo Spa (Instytutu Rozwoju Atesino). Mittel Generale Investimenti Spa to natomiast właściciel 15% akcji SAT – Società Aeroporto Toscano Galileo Galilei Spa. Wśród pozostałych udziałów Carlo Tassara znajdują się takie akcje jak: 2.206% banku Mediobanca, 2.273% Assicurazioni Generali; 5.897% banku Intesa San Paolo, 11.094% Edison, 2.857% ASM Brescia, z kontrolą nad Energia e servizi Srl, 2.282% banku UBI Banca, 2.89% banku Monte dei Paschi di Siena; 1,9% Telecom Italia i 2% VINCI kolosa światowego w sektorze konstrukcji.

Tajemnicza osobowość

Cała ta historia ma jako bohatera człowieka, który owiany jest rąbkiem tajemnicy. Włoska prasa w 1996 roku pisała o kłótniach sadowych z żądaniami miliardowych odszkodowań między Tassara i byłym partnerem Comilog. Powody były dwa. Comilog oskarżała Tassara o spowodowanie ruiny jej własności, czyli firmy metalurgicznej Sfpo, wskutek tego, że starzy właściciele przesłali do kas Tassara dziesiątki miliardów. Drugim powodem była zawyżona cena dostaw tysięcy ton manganu, które wskutek różnych zakrętów podczas przesyłki, musiała płacić Sfpo, podczas gdy Tassara uzyskiwała na tym ogromne korzyści z ogromnych nadwyżek wartości. Spory między Tassara i Comilog były o tyle absurdalne, że pojawiły się miedzy dawnymi partnerami i niespodziewanie. Comilog była głównym dostawcą manganu dla Tassara. Cała kwestia była o tyle skomplikowana, że sam Zaleski nie chciał zgłębiać tego tematu. Koresponduje to z jego ogólną postawą zdystansowania.

 

Dobroczynność

Prywatnie, o ile to tylko możliwe, Roman Zaleski stoi daleko od świateł reflektorów. Ma willę na peryferiach Mediolanu, ale prowadzi życie bez ekscesów, może z wyjątkiem jedynego który może być za takowy uznany: to znaczy gra w brydża. Kompensują tą słabość finansisty liczne dzieła dobroczynne z fundacją o imieniu Romana Zaleskiego i fundacją żony Hélène de Prittwitz, pasjonatki śpiewu na rzecz mediolańskiego Fondazione Milano per la Scala. Zalescy poświęcili część ich majątku także na podtrzymywanie inicjatyw kulturalnych, jak szkoła francuska Ecole Normale de Musique i w związku z polskimi korzeniami, także na rzecz Biblioteki Polskiej w Paryżu. Dodatkowo jako mieszkaniec miasta Brescia, Zaleski nawiązał także porozumienie z miejscową fundacją Fondazione San Paolo di Brescia, w której kręgu znajduje się wiele osób z miejscowego burżuazji katolickiej.

Trudności i wyjście z kryzysu

W Polsce nazwisko Romana Zaleskiego pojawiło się w 2008 roku wraz z otwarciem banku Alior. Zainwestował w niego półtora miliarda złotych. Zarządcą placówki z główną siedziba w Warszawie, jest córka Zaleskiego Helena. Mówiła ona o Alior, w związku z otwartością polskiego sektora bankowego i planami otwarcia nowych filii banku w całej Polsce, jako o inwestycji ze śmiałą i optymistyczną perspektywą rozwoju. Z doniesień włoskiej prasy wynika, że także polski bank posłużył jako gwarancja do wprowadzenia planu ocalenia Romana Zaleskiego. Celem tego planu było stopniowe skasowanie akcji, wyszukując nabywców instytucjonalnych dla pakietów najbardziej „delikatnych”: Intesa Sanpaolo (5%), Generali (2,27%) e Mediobanca (2%). W ekstremalnej syntezie uważnie opracowany plan wierzycieli włoskich miał ocalić Romana Zaleskiego, który znalazł się w trudnościach z powodu upadku rynków finansowych.

Kryzys Carlo Tassara według doniesień z września 2009 roku dzięki hossie i podwyżce notowań na giełdzie praktycznie się zakończył. Nie doszło do krachu. Fundusz inwestycyjny powrócił na tory. I jego patrymonium netto do pozytywnego bilansu z około 500 milionami euro.

Poprzedni

„Italo” , czyli na wyzwanie 300 na godzinę

Nowa odsłona Wlochy.edu.pl!

Następny

Dodaj komentarz