Alkoholizm chorobą duszy i ciała

przez bedy

Alkoholizm jest chorobą postępującą. Osoba uzależniona zatraca w sobie pozytywne uczucia, a ich miejsce zajmują te negatywne. Jest to bardzo ciężka sytuacja, nie tylko dla samego alkoholika, ale też dla jego najbliższych.
Spróbuję podać kilka przykładów z mojego życia, kiedy piłem alkohol. Pamiętam jak zostawałem w domu i miałem opiekować się moją czteroletnią córeczką, bo żona szła do swojej pracy. Pod pretekstem kupienia jej słodyczy, zostawiałem ją samą w domu i wychodziłem po alkohol. Parę razy upiłem się do nieprzytomności, nie myśląc, że dziecko może sobie zrobić krzywdę. To było nieważne, jak tylko widziałem, że w kolejnej butelce robi się pusto, szedłem po następną. Posunąłem się nawet do tego, że kradłem dziecku pieniądze ze skarbonki, do tej pory bardzo boli mnie ten fakt. Pamiętam też jak moja córka była chora, miała ponad 40 stopni gorączki, wyszedłem po leki dla niej i już nie wróciłem tego dnia do domu. Upiłem się.
Prawie zawsze przed jakąś uroczystością, musiałem coś nawywijać, upić się, nie wrócić na noc do domu. Nigdy nie miałem swojego zdania. Zawsze musiało być tak, jak ktoś powiedział. Pracując nigdy nie piąłem się do góry, bo nikt nie mógł na mnie polegać czy zaufać mi. Przez to, że piłem alkohol, straciłem zatrudnienie, rodzinę, pieniądze, znajomych. Prawie wszyscy się ode mnie odwrócili. Wtedy bardzo ich wszystkich o to obwiniałem. Dziś dziękuję im za to. Tak musiało być. Cieszę się, bo dzięki temu dużo zrozumiałem. Powoli i bardzo ciężko odzyskuję zaufanie.
To, co opisałem, to tylko malutka część przykładów. Innych, bardziej drastycznych, byłoby do opisania o wiele więcej. Pewnie zabrakłoby miejsca w całej gazecie, ponieważ każdy dzień z mojego pijanego życia był straszny.
Chciałbym dodać, z własnego doświadczenia, że osoba uzależniona od alkoholu, często nieświadoma swojej choroby, szuka pomocy u innych. Częściej jednak nie dopuszcza do siebie myśli, że ma problem z alkoholem, ponieważ nie wyobraża sobie życia bez picia. Ja, kiedy znalazłem się „pod mostem” widziałem jeszcze gorszych od siebie, a to pozwalało mi pić dalej i cieszyć się tym, że jeszcze nie jestem najgorszy. Nie martwiłem się o rodzinę, o to, że zostałem bez pracy i środków do życia. Myślałem tylko o tym, żeby nie zabrakło mi alkoholu. Do dziś nie wiem jak to przeżyłem. Kiedy byłem w ciągu alkoholowym, piłem przez 9 miesięcy, codziennie upijając się do nieprzytomności, nawet kilka razy. Proszę mi wierzyć, często miałem myśli samobójcze, często chciałem skończyć ze sobą, zapić się, zasnąć i już się nie obudzić. Ale to byłoby za proste.
Zawsze uciekałem, bo tak było łatwiej, najlepiej. Do końca życia będę dziękował pewnej osobie, która powiedziała mi, że są ludzie, którzy pili tak jak ja, a dzisiaj są trzeźwi i szczęśliwi. Podnieśli się, stanęli na nogi, ŻYJĄ!

Więcej na: http://www.naszswiat.net/magazyn/40-zdrowie-i-uroda.html

Poprzedni

Orta Nova: jak kubeł zimnej wody

Neapol, aresztowano członka camorry. Przed schwytaniem ucieka boss klanu Scissionisti.

Następny

Dodaj komentarz